instalacje
Przez krótką chwilę mieliśmy "akcję reaktywację" elektryka. Nasz Pan Jurek w końcu się zdecydował na zaproponowaną stawkę i solidnie podziałał przez tydzień. Niestety bardziej go ciągnie w kierunku gitary elektrycznej (to jego pasją, a ostatnio częste zajęcie) niż elektryki samej w sobie, a że artysta to znowu go "wciągnęło". Przez tydzień ani znaku życia. Abonent poza zasięgiem. Dziś pojechaliśmy z mężem do niego osobiście, żeby go troszkę zmotywować, biedny bladziutki jakiś taki, ledwo siedział na kanapce. Ma chłop po prostu problem z wódą, tak zwany "grzejnik" z niego. Jak nie pije to bardzo dokładny, czysty w robocie i ogólnie same superlatywy, nawet facet od tynków pochwalił, a jak zassie to chłopiny i z dwa tygodnie nie znajdziesz, no bo oczywiście poza zasięgiem. Małż powiedział mu, "Jurek robimy tak, pojawiasz się jutro na budowie i działasz, albo jutro przywożę Twoje rzeczy i szukamy kogoś innego". Pracy przed tynkami na jeden dzień, mam więc nadzieję, że go to zmotywuję, bo na szczęście nie daliśmy mu nawet połowy za realizację.
My w poprzedni weekend, z naszym guru hydrauliki, szwargem Smolakiem podziałaliśmy z instalacjami które trzeba rozprowadzić przed tynkami. Szwagier (pracownik, a od niedawna wspólnik, w hurtowni sanitarnej) sporą wiedzę ma temat obecnych rozwiązań no i ogromne rabaty na osprzęt hydrauliczny), jednak pierwszy dzień był mocno organizacyjny, żeby dobrze rozplanować etapy prac.
materiał zwieziony, sprzęt wypożyczony (młot udarowy i bruzdonica). Ta ostatnia okazała się totalną porażką, ciężka inie szła w ścianie tak jak na filmikach z you tube, małż po krótkim teście odłożył ją i ciął zwykłym fleksem z tarczą diamentowa, szło bez oporów. Baliśmy się że będzie problem z przewierceniem stropu (mamy kanałowy tkz. żerankę) ale młoteczek, który ledwie dotaszczyłam z wypożyczalni + siła mięśni małża= pełen sukces