tynki na medal, dach poprawiony
Ekipa od tynków, dwóch miłych Panów, przez 8 dni roboczych walczyła z tynkami, wyszły bardzo ładnie, szczególnie pierwszego dnia nam się mordki cieszyły. Nie kombinowaliśmy z samodzielnym kupowaniem materiału, bo prawda jest taka, że jak robią z mat. inwestora, to i "więcej" zużyjąniż norma przewiduje. Kolejna kwestia jakości i dylematów związanych z wyborem, ekipa pierwszego dnia po pochwale, stwierdziła, że szef dobry materiał przywiózł to i tynki dobrze i ładnie idą i że ostatnio inwestor kupił po taniości i musiał później szpachlą poprawiać, bo nie dało się tego gipsu dobrze wyblichować (za duże grudki ponoć miał).
Wiosna przyszła i po mobilizacji dekarzy (nie wierzyłam, że są w stanie poprawić nieszczęsne kosze) udało się i tu pełen sukces. Pomijam fakt, że jak śnieg z dachu stopniał to miałam kilka nieprzespanych noce wkurzając się na spartoloną robotę, no ale teraz jest ok. i to najbardzeij cieszy.
Elektryk znowu zachlał i musieliśmy przed tynkami wziąc na szybko nowych, do skonczenia prac, znajomy męża kończył i tu niestety zonk, od początku nie powiedział ile chce pomimo pytań z naszej strony, a na koniec jak zaj...bał cenę to nas mocno zjeżył. Budowa to świetna szkoła życia, Zapłaciliśmy, kwas został i nauczka, nie zgadzaj się na robienie czegokolwiek, tym bardziej przez znajomych, bez wcześniejszego uzgodnienia kasy. Na koniec powiedział do męża, że przecież bogaty jesteś, no tak wg nich wszyscy co budujemy to sramy kasą. Myślę jednak sobie, że chciwy dwa razy traci i do niego kiedyś to wróci i ktoś go też w wała zrobi.
No, ale koniec marudzenia, teraz dużo wertowania w materiach do izolacji i posadzek, więc lecę googlować.