Nowy koszt budowy
Materiał/robocizna: mat. hydraulika, podłogówka, stelaże podtynkowe, wszystkie rurki itp
Koszt: 7700 zł
Ekipa od tynków, dwóch miłych Panów, przez 8 dni roboczych walczyła z tynkami, wyszły bardzo ładnie, szczególnie pierwszego dnia nam się mordki cieszyły. Nie kombinowaliśmy z samodzielnym kupowaniem materiału, bo prawda jest taka, że jak robią z mat. inwestora, to i "więcej" zużyjąniż norma przewiduje. Kolejna kwestia jakości i dylematów związanych z wyborem, ekipa pierwszego dnia po pochwale, stwierdziła, że szef dobry materiał przywiózł to i tynki dobrze i ładnie idą i że ostatnio inwestor kupił po taniości i musiał później szpachlą poprawiać, bo nie dało się tego gipsu dobrze wyblichować (za duże grudki ponoć miał).
Wiosna przyszła i po mobilizacji dekarzy (nie wierzyłam, że są w stanie poprawić nieszczęsne kosze) udało się i tu pełen sukces. Pomijam fakt, że jak śnieg z dachu stopniał to miałam kilka nieprzespanych noce wkurzając się na spartoloną robotę, no ale teraz jest ok. i to najbardzeij cieszy.
Elektryk znowu zachlał i musieliśmy przed tynkami wziąc na szybko nowych, do skonczenia prac, znajomy męża kończył i tu niestety zonk, od początku nie powiedział ile chce pomimo pytań z naszej strony, a na koniec jak zaj...bał cenę to nas mocno zjeżył. Budowa to świetna szkoła życia, Zapłaciliśmy, kwas został i nauczka, nie zgadzaj się na robienie czegokolwiek, tym bardziej przez znajomych, bez wcześniejszego uzgodnienia kasy. Na koniec powiedział do męża, że przecież bogaty jesteś, no tak wg nich wszyscy co budujemy to sramy kasą. Myślę jednak sobie, że chciwy dwa razy traci i do niego kiedyś to wróci i ktoś go też w wała zrobi.
No, ale koniec marudzenia, teraz dużo wertowania w materiach do izolacji i posadzek, więc lecę googlować.
Przez krótką chwilę mieliśmy "akcję reaktywację" elektryka. Nasz Pan Jurek w końcu się zdecydował na zaproponowaną stawkę i solidnie podziałał przez tydzień. Niestety bardziej go ciągnie w kierunku gitary elektrycznej (to jego pasją, a ostatnio częste zajęcie) niż elektryki samej w sobie, a że artysta to znowu go "wciągnęło". Przez tydzień ani znaku życia. Abonent poza zasięgiem. Dziś pojechaliśmy z mężem do niego osobiście, żeby go troszkę zmotywować, biedny bladziutki jakiś taki, ledwo siedział na kanapce. Ma chłop po prostu problem z wódą, tak zwany "grzejnik" z niego. Jak nie pije to bardzo dokładny, czysty w robocie i ogólnie same superlatywy, nawet facet od tynków pochwalił, a jak zassie to chłopiny i z dwa tygodnie nie znajdziesz, no bo oczywiście poza zasięgiem. Małż powiedział mu, "Jurek robimy tak, pojawiasz się jutro na budowie i działasz, albo jutro przywożę Twoje rzeczy i szukamy kogoś innego". Pracy przed tynkami na jeden dzień, mam więc nadzieję, że go to zmotywuję, bo na szczęście nie daliśmy mu nawet połowy za realizację.
My w poprzedni weekend, z naszym guru hydrauliki, szwargem Smolakiem podziałaliśmy z instalacjami które trzeba rozprowadzić przed tynkami. Szwagier (pracownik, a od niedawna wspólnik, w hurtowni sanitarnej) sporą wiedzę ma temat obecnych rozwiązań no i ogromne rabaty na osprzęt hydrauliczny), jednak pierwszy dzień był mocno organizacyjny, żeby dobrze rozplanować etapy prac.
materiał zwieziony, sprzęt wypożyczony (młot udarowy i bruzdonica). Ta ostatnia okazała się totalną porażką, ciężka inie szła w ścianie tak jak na filmikach z you tube, małż po krótkim teście odłożył ją i ciął zwykłym fleksem z tarczą diamentowa, szło bez oporów. Baliśmy się że będzie problem z przewierceniem stropu (mamy kanałowy tkz. żerankę) ale młoteczek, który ledwie dotaszczyłam z wypożyczalni + siła mięśni małża= pełen sukces